+ 5°C
logo CIECHOCINEK

Michał Gajewski: Musi być wpiernicz, totalny odjazd

07 stycznia 2019 1307

Ściągnął do Ciechocinka Korteza, O.S.T.R., Czesława Mozila czy Muńka Staszczyka. Na koncerty w Teatrze Letnim przychodzą tłumy. – Uważam, że to najpiękniejsza sala w Polsce, a może i w Europie – podkreśla w rozmowie ze „Zdrojem” Michał Gajewski z Agencji Artystycznej POWSINOGA.

Od początku roku w ciechocińskim Teatrze Letnim POWSINOGA organizuje w ramach inicjatywy WPIERNICZ koncerty cenionych artystów, nierzadko gwiazd muzyki popularnej. O inicjatywie i jej realizacji rozmawiamy z Michałem Gajewskim.

„Zdrój Ciechociński”: Czym jest WPIERNICZ?

Michał Gajewski: Inicjatywa WPIERNICZ pierwotnie polegała na tworzeniu nowych, wartościowych wydarzeń w różnych częściach województwa kujawsko-pomorskiego, Polski czy nawet zagranicą, a także na „ożywianiu” miejsc zapomnianych, pomijanych, ale za to ze świetną akustyką czy niepowtarzalną architekturą. WPIERNICZ powstał, by pokazać, że „niezły wpiernicz”, może być nie tylko, jak powszechnie się to rozumie, dobrą, udaną imprezą, ale też zorganizowaną ze smakiem, czymś – przekładając na język kulinarny – „spałaszowanym z apetytem”. Chcę pokazać, że można łączyć ludzi przez muzykę, że sztuka może być dostępna w miejscowościach, gdzie na co dzień rzadko albo nawet nigdy nie docierają znani i lubiani wykonawcy. W ramach trasy „Wiedza o społeczeństwie” z zespołem Lao Che (który jako pierwszy band zagrał w ramach Wpiernicza w Ciechocinku) pojawiam się np. w Pile, Elblągu. Wciąż eksploruję inne lokalizacje. Jak przystało na Powsinogę, nie mogę usiedzieć na miejscu (śmiech).

Dlaczego Ciechocinek?

– Odpowiedź nie jest prosta… Albo inaczej, jest kilka teoretycznych czynników, które zafunkcjonowały w praktyce. A więc po kolei… Pochodzę z Ciechocinka, tutaj mam zarejestrowaną agencję artystyczną. Tutaj ukończyłem Szkołę Podstawową nr 1 im. Marszałka Piłsudskiego przy ul. Kopernika 18 oraz Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica przy ul. Kopernika 1. Po studiach na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika osiadłem w Toruniu i tutaj działam jako animator kultury, między innymi obsługiwałem od strony artystycznej przez prawie osiem lat klub muzyczny Lizard King, co ciekawe położony przy ulicy Kopernika 3. Ostatnimi czasy czułem się wypalony i zmęczony. Postanowiłem zmienić koncepcję i jak zwykle poszedłem pod prąd. Trochę „wojowałem” w różnych częściach kraju jako tzw. freelancer czy współorganizator różnych wydarzeń, festiwali. Kolega z Wrocławia, który jest szefem międzynarodowej platformy artystycznej Eklektik Session zainspirował mnie swoją zajawką dotyczącą architektury. Przypomniałem sobie o Teatrze Letnim w Ciechocinku. Nota bene znajdującym się przy ulicy Kopernika 3. Miał być tam jeden koncert, a wyszło ich osiem w samym Ciechocinku i do tego dwa poza nim. Akurat dziesięć koncertów na dziesięciolecie agencji. Przypadek za przypadkiem. Powiedzmy: zaplanowany spontan!

Kogo stara się pan zapraszać do Ciechocinka ?

– Kluczem doboru wykonawców jest odpowiedni poziom artystyczny, rozpoznawalność i moje osobiste relacje z artystami. Myśl przewodnia: musi być WPIERNICZ. Totalny odjazd. Klimat teatru i jego czar robią też swoje. Uważam, że to najpiękniejsza sala w Polsce, a może i w Europie. Pokusiłem się już o zrobienie własnym sumptem wirtualnego spaceru po obiekcie jak i ujęć z dronów w kontekście promocji kolejnych koncertów. Klip promujący koncert OSTR przyczynił się do tego, że samo wydarzenie na portalu Facebook widziało ponad ćwierć miliona osób! Chcąc nie chcąc, promuję też przez to miasto. Na koncerty przyjeżdżają ludzie z całej Polski, całe rodziny. Babcie pytają i dzwonią czy mogą przyprowadzać swoje wnuki! Tworzy się taka forma turystyki kulturalnej. Ciechocinek dla osób z mojego pokolenia (70/80) jest egzotyczny, ciekawy, zjawiskowy. Umie, jak się okazuje, wykorzystać synergię tych elementów.

Kogo mogliśmy już usłyszeć w Ciechocinku i jakie są dalsze artystyczne plany?

– Było wspomniane wcześniej Lao Che, było Voo Voo, Tribute to Led Zeppelin, Tribute to Leonard Cohen, Kortez, OSTR, Czesław Śpiewa i teraz Muniek Staszczyk. Wszystkie koncerty okazały się być wielkim sukcesem artystycznym, wizerunkowym i, o dziwo, frekwencyjnym. Nie powiem, ale te imprezy otworzyły wielu osobom w Ciechocinku oczy. Muszę podkreślić jednoznacznie – wszystkie wydarzenia zrobiłem całkowicie sam jako Agencja Artystyczna Powsinoga, za własne środki, bez żadnych dotacji. Nie zawiodłem się na publiczności, na znajomych, przyjaciołach. Każdy dołożył swoją cegiełkę. Lokalna społeczność pomogła bezinteresownie w promocji. Zażarło! Z tego miejsca wszystkim dziękuję! A kogo zobaczymy w 2019? Zobaczymy… Prowadzę różne rozmowy. Nie wykluczam kontynuacji tej misji, ale nie mogę też tego na 100% obiecać. Nie ukrywam, że przydałby się partner strategiczny lub inwestor. Pożyjemy, zobaczymy.

Zwiększ czcionkę
Wersja kontrastowa