
Piękno w szczegółach – wywiad z Aleksandrą Ciążyńską
Aleksandra Ciążyńska to ciechocińska artystka, która od najmłodszych lat wiedziała, że sztuka będzie dla niej czymś więcej niż tylko hobby. Choć z wykształcenia jest ekonomistką, to prawdziwą drogę odnalazła w malarstwie, które traktuje jako sposób porozumiewania się bez słów. Swoje umiejętności szlifowała pod okiem prof. Pawła Lewandowskiego-Palle, odnosząc sukcesy w konkursach krajowych i międzynarodowych. Jej prace prezentowane są nie tylko w Polsce, ale także we Włoszech, Francji, Austrii, USA i wielu innych krajach. Dziś opowiada nam o swojej twórczości i inspiracjach.
Co sprawiło, że postanowiłaś poświęcić swoje życie sztuce?
Już jako dziecko uwielbiałam rysować – wszędzie zabierałam ze sobą kredki, flamastry, lepiłam z modeliny, tworzyłam dekoracje z szyszek i kawałków kory, które przynosiłam z lasu. Sztuka była po prostu naturalną częścią mojego codziennego świata.
Pamiętam, że w klasach 1–3 w szkole podstawowej moja wychowawczyni, pani Mirella Kułaczkowska, powiedziała moim rodzicom, że mam talent plastyczny. To ona jako pierwsza zwróciła uwagę na coś, co wcześniej po prostu było dla mnie zabawą. Rodzice zapisali mnie wtedy na zajęcia do profesora Pawła Lewandowskiego-Palle.
I tak się zaczęło. Trafiłam do jego pracowni i – choć nigdy tego dokładnie nie liczyłam – profesor mówi, że chodziłam tam około dziesięciu lat. To właśnie tam zaczęłam rozwijać swój warsztat i świadomie pielęgnować wrodzone zdolności.
Wiele młodych osób z Ciechocinka właśnie w pracowni profesora Lewandowskiego-Palle rozwija swój talent. Czego Cię nauczyły te zajęcia? Co było dalej?
Przede wszystkim nauczyłam się samodzielności i kreatywnego myślenia. Profesor dawał nam dużą wolność – rzucał temat, na przykład „podwodny świat”, i każdy musiał sam wymyślić koncepcję. To było świetne, bo rozwijało wyobraźnię. Trzeba było samemu zaplanować obraz, dobrać elementy – ryby, rośliny, nurków – i wybrać technikę. A tych też było sporo: rysunek ołówkiem, pastele suche i olejne, farby plakatowe. Dzięki temu poznałam wiele narzędzi i mogłam sprawdzać, co mi najbardziej odpowiada.
Już wtedy pojawiły się pierwsze sukcesy – wygrałam konkurs „Człowiek i jego praca” tu w Ciechocinku, a potem dostałam Złotą Paletę w Międzynarodowym Konkursie w Macedonii. Mimo to długo sceptycznie podchodziłam do własnych prac. Często miałam w głowie obraz, który chciałam przenieść na papier, ale ręka jeszcze nie nadążała za wyobraźnią. Ciągle coś poprawiałam, zamalowywałam, bo nie byłam do końca zadowolona.
Może właśnie dlatego ostatecznie nie poszłam na Akademię Sztuk Pięknych. Wybrałam ekonomię – po prostu w wieku 18 lat nie byłam pewna, co chcę robić. Interesowało mnie zbyt wiele rzeczy naraz. Z perspektywy czasu nie żałuję tego wyboru. Po studiach postanowiłam dać drugą szansę sztuce. Wróciłam do malowania i… przepadłam. Zaczęłam od farb olejnych, których kiedyś wręcz nie znosiłam – irytowało mnie, że schną tak długo. Ale dziś nie wyobrażam sobie bez nich pracy. To zdecydowanie moja ulubiona technika.
Czy masz swoje ulubione tematy, motywy, które szczególnie często pojawiają się na Twoich obrazach?
Lubię różnorodność. Świat jest tak niesamowicie zróżnicowany, że nie potrafiłabym zamknąć się w jednym temacie. Maluję kwietne łąki, maski weneckie, a ostatnio powstaje nowa seria „Zaproszenia”, która bardzo mnie pochłonęła. Pokazuję w niej niedoceniane fragmenty naszej codzienności m.in. wejścia do budynków, detale architektoniczne, które mijamy obojętnie. Uwielbiam detale, dopieszczać je, stąd często wybieram większe formaty. Cały czas mam w głowie słowa Pissarra: „Szczęśliwi ci, którzy widzą piękno w miejscach zwykłych, tam gdzie inni niczego nie widzą! Wszystko jest piękne, wystarczy tylko umieć dobrze spojrzeć” oraz Mattisse’a: „Dążę do równowagi i czystości, do sztuki, która nie sieje trwogi i zamętu; aby strudzony, znękany i osaczony człowiek mógł przed moimi obrazami zaznać odrobiny ciszy i spokoju”. Chciałabym, żeby moje malarstwo było postrzegane w ten sposób.
Twoje obrazy prezentowane były w wielu krajach. Jak wyglądała droga do tych międzynarodowych sukcesów?
Co ciekawe, wszystko zaczęło się z potrzeby… frustracji. W Polsce ciągle słyszałam „nie”, bo nie mam dyplomu Akademii Sztuk Pięknych. Pisałam do galerii, domów aukcyjnych – bez skutku. Zaczęłam więc szukać konkursów za granicą, wpisując po prostu „art contests for adults”. I się zaczęło! Pierwszy sukces to konkurs akwareli w Nowym Jorku – przyjęli trzy moje prace, jedna dostała nagrodę kuratora. To mnie zmotywowało. Potem zgłaszały się już galerie, kuratorzy z zagranicy. Tam nikt nie pyta o wykształcenie – patrzą na to, co masz do powiedzenia obrazem.
Czy któraś z wystaw szczególnie zapadła Ci w pamięć?
Nie umiem wskazać jednej, każda była ważna. Cieszę się z każdej możliwości pokazania mojej sztuki. Dzięki wernisażom zwiedziłam świat – byłam m.in. w Nowym Jorku, Barcelonie, Rzymie, Wenecji, Mediolanie, San Remo, Genui, na Malcie… A inspiracje, które przywiozłam z tych podróży, są bezcenne. Bez nich nie powstałaby już wcześniej wspomniana seria „Zaproszenia”. Pierwszym impulsem było wejście do ratusza w Genui – byłam tam i on mnie po prostu zachwycił. Przepiękne miejsce, które turyści mijają bez refleksji, a petenci wchodzą i wychodzą, nie zwracając uwagi na detale. Zrobiłam zdjęcie i wiedziałam, że muszę to namalować. Potem był Rzym – stacja metra Spagna. Codziennie przewijają się tam tysiące ludzi: turyści, mieszkańcy, wszyscy gdzieś się spieszą. A wejście do tej stacji jest naprawdę wyjątkowe. Długi korytarz z imitacją mozaiki na ścianach, eleganckie wykończenia, światło – to wszystko zrobiło na mnie wrażenie. Pomyślałam: przecież to też jest sztuka, tylko nikt na nią nie patrzy. Tak zaczęłam zbierać te „zaproszenia” – wejścia, bramy, przejścia, które symbolicznie otwierają drzwi do jakiegoś świata. Chciałabym, żeby widz, patrząc na obraz, miał ochotę wejść do środka, zobaczyć więcej.
Jak udaje Ci się łączyć sztukę z codziennym życiem w Ciechocinku?
Maluję praktycznie codziennie, choć nie zawsze po osiem godzin. Czasem trzy, czasem dziesięć – w zależności od dnia. To wymaga organizacji, ale da się to pogodzić z codziennością. I daje mi ogromną satysfakcję. Mieszkanie w Ciechocinku wręcz w tym pomaga. Kocham to miasto. Jest pełne zieleni, kwiatów, pięknych budynków – od tężni po teatr letni. Często chodzę na spacery i robię zdjęcia – myśląc: „to muszę namalować!”. Część z tych obrazów już powstała. Ostatnio przygotowałam dwie grafiki dla Biura Promocji – humorystyczne, pokazujące życie miasta oraz wielopokoleniowość, bo moim zdaniem Ciechocinek łączy pokolenia.
Ponad sto obrazów olejnych, niezliczone szkice, akwarele, pastele… Czy kiedykolwiek próbowałaś to wszystko policzyć? I która z nagród była dla Ciebie najważniejsza – bo w dorobku masz ich już całkiem sporo.
Obrazów olejnych mam na pewno ponad sto. Akwareli i pastelowych prac też uzbierało się całkiem dużo, tylko one są mniejsze, bardziej „na szybko”. Olejne lubię najbardziej – i najlepiej czuję się przy dużych formatach, bo kocham detale, a dzięki dużym formatom mogę tych detali namalować więcej. A co do nagród – każda jest dla mnie ważna. Wiadomo, Złota Paleta w Macedonii i dwukrotna nagroda „ATiM’S Top 60 Masters” w Nowym Jorku to wielkie wyróżnienia, podobnie jak Nagroda Leonarda da Vinci we Włoszech. Bardzo cieszę się też z I miejsca i Nagrody Burmistrza w konkursie „Ciechocinek inspiruje”. Ale wszystkie traktuję z równym szacunkiem. Bo za każdym obrazem stoją godziny pracy, próby, frustracje, poprawki. W internecie wszystko wygląda pięknie i łatwo – gotowe dzieło, uśmiechnięta twarz, pamiątkowe zdjęcie z wernisażu. Prawda jest taka, że codzienność jest inna- to farba na ubraniach, ból pleców i cała masa cierpliwości. Ale warto.
Dziękuję za rozmowę. Twoje obrazy mówią wiele – i każdy z nich inspiruje nas, by na chwilę się zatrzymać i spojrzeć na świat trochę inaczej. Gratuluję dotychczasowych sukcesów. Życzę Ci, by inspiracji nigdy nie zabrakło, a Twoje „zaproszenia” trafiały do coraz szerszego grona odbiorców – w kraju i na świecie.
Rozmawiał Kacper Wieczorkowski
Wywiad z “Zdroju Ciechocińskiego” – lipiec 2025
Więcej obrazów Aleksandry Ciążyńskiej dostępnych jest na stronie ciazynska.pl